W życiu każdego z nas zdarzają się sytuacje, ludzie, okoliczności, które są niekorzystne, przykre, budzą nasze negatywne emocje lub nastawienie. Jeśli jesteśmy w stanie im przeciwdziałać, lub zmienić coś w tym zakresie, pierwsza będę namawiała do podjęcia odpowiednich działań.
Nie łudźmy się jednak.
Są kwestie, na które wpływu po prostu nie mamy. Nasze myślenie o tym, że życzylibyśmy sobie, aby rzeczywistość była inna niż jest, powoduje, że czujemy tylko złość, frustracje lub smutek. Po ludzku sprawia to ból.
Czasem jedynym sposobem jest po prostu akceptacja. W przeciwieństwie to oporu wobec nieuniknionego, akceptacja przynosi spokój.
Mówię sobie zatem dzisiaj: Świadomie podjęłaś decyzję o nowym wyzwaniu i nie możesz mieć wszystkiego. Nie da się być równocześnie Małgosią Rozenek w białej rękawiczce, „Chodą” bez grama cellulitu, Masterchefem i mówczynią TEDx. O roli matki, żony i kochanki nie wspomnę.
Akceptuje zatem wtopy. Akceptuję, że nie wszystko idzie po mojej myśli. Akceptuję, to na co nie mam wpływu albo, że po prostu zabrakło mi sił, do działania i walki. Jakież to uwalniające.
Ten post ma jeden komentarz
Tekstem Maui’ego z Viany – „You’re welcome!”